Z okazji zbliżającego się Święta Konstytucji 3 Maja postanowiłem opublikować kilka luźno powiązanych ze sobą przemyśleń na temat wydarzeń, które miały miejsce na arenie Rzeczypospolitej w XVIII w.
Zapraszam jak zwykle do zaparzenia herbaty i życzę przyjemnej lektury.
Zamek Królewski opustoszał. Zmęczeni posłowie wracają do domów, aby razem ze swoimi rodzinami cieszyć się Świętami Wielkanocnymi. Mają już serdecznie dosyć obrad, które nie dość, że trwają nienaturalnie długo (bo już aż trzy lata!), to w dodatku nigdy nie były aż tak bezowocne. Czemu to ma w ogóle służyć? Przecież każdy widzi, że szpony Rosji coraz bardziej zacieśniają uścisk na polskim gardle i nie spoczną, póki nie ukończą dzieła. Po co zatem cokolwiek robić, po co się starać? Im mniej bolesna będzie śmierć, tym lepiej. Przeżyliśmy już jeden rozbiór, to przeżyjemy kolejne. Dajcie nam spokój z Konstytucją. Nie wyrażamy zgody. Jedziemy się najeść i napić.
***
W kilka dni później ulicami Warszawy przechodzi pochód. Pochód dość niecodzienny, bo bierze w nim udział sam król Stanisław August Poniatowski. W ręku trzyma jakiś świstek papieru, przed którym posłowie padają na kolana, a wtajemniczeni już mieszczanie odprawiają przed nim tańce i wznoszą okrzyki radości. Władca nie musi już kroczyć o własnych nogach. Pijani radością poddani noszą go na własnych rękach.
-Wiwat Król! Wiwat Sejm! Wiwat Konstytucja! – drą się w niebogłosy.
***
W opisany powyżej sposób uchwalenie Konstytucji 3 maja przedstawił na swoim obrazie Jan Matejko. Rzeczywistość nie przedstawiała się jednak aż tak różowo.
Posłowie, którzy wrócili do Warszawy ze Świąt byli wściekli. Uchwalenie Konstytucji bez ich zgody było niezgodne z prawem, ale przede wszystkim ten postępek ranił ich własna dumę. Oni, wielcy posłowie, którzy decydują o losie tego kraju (o którym jeszcze tak niedawno mieli zdanie, jako o rozpadającym się państewku) zostali wystawieni na pośmiewisko! Takiego czegoś nie mogli puścić płazem. Postanowili szukać pomocy w walce z konstytucją. I paradoksalnie znaleźli ją w największym wrogu, który w błyskawicznym tempie stał się największym sprzymierzeńcem. Ale…sprzymierzeńcem kogo? Czy Rzeczypospolitej? Skądże znowu! Stał się sprzymierzeńcem bandy urażonych posłów, którzy bardzo chętnie podpisali z Rosją porozumienie w Targowicy. Stąd było już bardzo blisko do drugiego rozbioru Polski w 1793 roku. Następny odbył się dwa lata później, a nasz kraj znowu pojawił się na mapie Europy dopiero 123 lata po tym wydarzeniu.
***
Ilekroć myślę o zdradzie, na myśl przychodzi mi to wydarzenie, które do historii przeszło jako Konfederacja Targowicka. Co właściwie mieli do zyskania, albo do stracenia ci posłowie?
Niektórzy byli różnymi podejrzanym nićmi powiązani z mocarstwem rosyjskim i mieli interes w tym, aby Polska upadła, lecz wśród nich nie brakło również takich, którzy po prostu chcieli, żeby „ich było na wierzchu”. Dziecięca (nie chcę obrażać dzieci, ale nie przychodzi mi do głowy inne słowo, choć nasz język jest tak piękny i bogaty) zabawa skończyła się klęską, śmiercią, likwidacją Rzeczypospolitej. Pazury Rosji dokonały swego.
Od tych wydarzeń minęło już ponad dwieście lat. Dziś w naszym demokratycznym państwie każdy patriota bez cienia wątpliwości opowiada się po stronie Konstytucji i króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Czy spory wśród władzy jednak ustały?
***
3 maja bardzo chętnie przejdę się po swoim mieście, żeby zobaczyć jak wielu ludzi pamięta o heroicznej walce Polaków o niepodległy kraj i wywiesi biało-czerwone flagi. Kiedyś nie musiałbym tego robić, bo wystarczyłoby mi tylko wyjrzeć przez okno, aby ujrzeć łopoczące na wietrze płótno, wywieszone przez okno mojego sąsiada. To już jednak nie te czasy. Jesteśmy jako naród (a może nawet cała ludzkość?) znudzeni, jak ci posłowie obradujący na Sejmie Czteroletnim. Mamy dość tych cyrków wokół Konstytucji, wokół walki o niepodległość, wokół Świąt Bożego Narodzenia, wokół Wielkanocy… Idziemy się najeść i napić.
Jak chcecie to idźcie. Jak zajdzie taka potrzeba to będę wrzeszczał na całe gardło za wszystkich obywateli tego kraju:
-Wiwat Konstytucja!